Były szef Rezerwy Federalnej Alan Greenspan przyznał, że złoto jest ?uniwersalnie akceptowalnym? pieniądzem i że tej funkcji nie spełniają współczesne pieniądze. Fakt to może mało odkrywczy, ale zdumiewające jest, kto, gdzie i kiedy to napisał.
Alan Greenspan przez 19 lat szefował Rezerwie Federalnej. Uważany był za guru ekonomii i wręcz cudotwórcę, któremu Ameryka zawdzięczała dwie dekady niebywałej prosperity. Greenspan był dobrodziejem finansistów (słynne ?Greenspan put?), ulubieńcem mediów, ekonomicznym celebrytą i doradcą amerykańskich prezydentów. Lecz ocena jego pracy uległa radykalnej zmianie po roku 2008, gdy stało się jasne, że jest on jednym z najważniejszych współautorów największego kryzysu finansowego w dziejach. Przypomniano sobie, że to za jego kadencji podaż pieniądza w USA wzrosła trzykrotnie i że to polityka skrajnie niskich stóp procentowych na początku XXI wieku przyczyniła się do eskalacji bańki na rynku nieruchomości.
Kilka dni temu Greenspan przypomniał o sobie publikując znaczący artykuł w piśmie ?Foreign Affairs?. To prestiżowy amerykański periodyk o tematyce stosunków międzynarodowych, czytany przez wpływowych polityków, dyplomatów, bankierów i biznesmenów. Na łamach ?Foreign Affairs? nie publikuje byle kto i nie porusza się tam tematów błahych. Z tych względów ?siła rażenia? wyrażanych tam poglądów jest nieporównywalna nawet z gazetami o znacznie większych nakładach.
Dlatego to, co 29 września napisał Greenspan, wzbudziło sensację, choć nie był to temat dla bulwarówek. ?Przez ponad dwa tysiąclecia złoto było praktycznie niekwestionowanym środkiem płatniczym. Nigdy nie wymagało gwarancji kredytowych trzeciej strony. (?) Dzisiaj akceptowalność fiducjarnego pieniądza ? waluty niezabezpieczonej aktywem o wartości wewnętrznej ? spoczywa na gwarancjach kredytowych suwerennych narodów obdarzonych efektywną siłą nakładania podatków. Gwarancji, która w warunkach kryzysowych nie zawsze może się równać z uniwersalną akceptowalnością złota.? – napisał Alan Greenspan w artykule o wymownym tytule: ?Złota zasada. Dlaczego Pekin kupuje?.
Toż to czysta herezja! To podważenie istoty współczesnego ładu monetarnego, który Greensapan jako szef Fed-u współtworzył przez niemal 20 lat. Przecież złoto to ?barbarzyński relikt?, a euro, dolar czy funt są przecież ostatecznym miernikiem wartości ? wmawiają nam od ponad 40 lat. W takim razie dlaczego największe banki centralne ? wliczając w to amerykańską Rezerwę Federalną ? w dalszym ciągu trzymają w skarbcach tysiące ton tego błyszczącego przeżytku? Tylko 4 z 30 krajów OECD nie posiada złota w ramach rezerw walutowych. Nawet Europejski Bank Centralny oficjalnie przyznaje, że ?złoto pozostaje ważnym składnikiem globalnych rezerw monetarnych?.
Greenspan nie pozostawia wątpliwości. ?Gdyby Chiny zamieniły relatywnie niewielką część ze swych 4 bilionów dolarów rezerw walutowych na złoto, ich waluta mogłaby zyskać nieoczekiwaną siłę we współczesnym systemie finansowym? – to pierwsze zdanie artykułu byłego szefa Fed-u. Były strażnik amerykańskiego pieniądza wprost przyznaje, że w skrajnej sytuacji lepiej mieć złoto niż wielką stertę dolarów. Trudno o lepszą rekomendację dla złota i gorszą opinię dla ?zielonego?.
Chiny po cichu akumulują coraz większe ilości złota, nie przejmując się bieżącymi fluktuacjami jego kursu. W 2009 roku po szczycie G20 rząd ChRL znienacka poinformował o zwiększeniu rezerw złota o połowę, do przeszło tysiąca ton. Nieoficjalnie mówi się, że przez ostatnie pięć lat chińskie zasoby mogły wzrosnąć nawet o kilka tysięcy ton.
Pekin może więc nagle przyznać się do posiadania np. 10 tysięcy ton złota, co z dnia na dzień zmieniłoby układ sił na niekorzyść Stanów Zjednoczonych i całego Zachodu. To otwierałoby drogę do transformacji globalnego systemu finansowego i powrotu doń złota. Oczywiście nie w formie XIX-wiecznego ?standardu złota?, w ramach którego papierowe pieniądze były na każde żądanie ich posiadacza wymieniane na fizyczny metal. ?Nikt nie bierze pod uwagę powrotu do standardu złota w jakiejkolwiek formie? – pisze Alan Greenspan. I zapewne ma rację. Co jednak nie wyklucza powstania nowego ładu monetarnego, który w jakiś sposób byłby zakotwiczony w fizycznym złocie stanowiącym zabezpieczenie przed kryzsysogennymi szaleństwami banków centralnych, z jakimi obecnie mamy do czynienia.
Historia zatoczyła koło. Trwający od roku 1973 monetarny eksperyment z płynnymi kursami walutowymi i w pełni fiducjarnym pieniądzem zdaje się dobiegać końca. Powrót do korzeni na starość dopadł także samego Greenspana, który zanim zaczął produkować tony dolarowej makulatury jako szef Rezerwy Federalnej, dał się poznać jako gorący obrońca standardu złota.
?Przy braku standardu złota nie ma żadnego sposobu obrony oszczędności przed konfiskatą poprzez inflację. Nie ma żadnego bezpiecznego środka tezauryzacji (?) Polityka finansowa państwa opiekuńczego wymaga, aby właściciele majątku nie mieli się czym bronić. To jest nikczemny sekret tyrad orędowników państwa opiekuńczego przeciwko złotu. Wydawanie przez rząd pożyczonych pieniędzy jest prostym schematem konfiskaty majątku. Złoto stoi na przeszkodzie tego podstępnego procesu. Stoi na straży prawa własności.? – pisał w roku 1966 Alan Greenspan w artykule zatytułowanym ?Złoto i wolność gospodarcza?. Po blisko pół wieku wrócił do korzeni.
autor artykułu: Krzysztof Kolany